Dzień na Szeszupie

Spędzając  czas na Suwalszczyźnie, warto poświęcić dzień na spływ kajakowy Szeszupą. Licząca 298 km rzeka jest dopływem Niemna i przepływa przez trzy kraje – Polskę, Litwę i Rosję (obwód królewiecki). Swój początek bierze w pobliżu Suwałk, a polski odcinek to zaledwie 27 km, oczywiście niecały nadaje się do spływania.  Dla nas to 10-kilometrowy prolog przed Dubissą na Litwie.

Nasz dzień na Szeszupie – takie utrudnienia nie były rzadkością

Z pola namiotowego „U Haliny” na półwyspie w Wigrach tuż obok klasztoru pokamedulskiego przejeżdżamy na punkt startu – wodujemy się przy drewnianym młynie w  Udziejku. Szef firmy Akajak organizującej spływy na rzekach Suwalszczyzny  uprzedza, że poziom wody jest dość niski i być może przyjdzie nam ciągnąć kajaki przez ok. 800 m. Jednak dzięki opadom w ostatnich dniach obywa się bez wysiadania z kajaków.

W górnym biegu rzeka jest wąska na szerokość wiosła. Przedzieramy się przez trzciny, szorujemy dnem na szypotach, pomykamy na bystrzach,  ocieramy się o całkiem duże kamienie w nurcie rzeki, kręcimy na zakrętach, przeciskamy pod mostkami…  Jest tak, jak lubimy najbardziej – malowniczo i beztrosko. Na liczącym 10,5 km odcinku mamy aż sześć jeziorek o egzotycznych nazwach: Gulbin, Okrągłe, Krejwelek, Przechodnie, Postawelek i największe z nich – Pobondzie.

A to my na Szeszupie – równo i dostojnie (fot. W. Wojciechowski)
A Gomółki mniej dostojnie (fot. W. Wojciechowski)

Właśnie tutaj na polu biwakowym kończy się nasz spływ kajakowy Szeszupą. A miejsce jest godne uwagi. Gmina Rutka Tartak wykorzystując fundusze unijne zorganizowała tu miejsce biwakowe. Można rozbić namiot albo biwakować w kamperze, jest budynek z zapleczem kuchennym i zadaszone miejsce z kominkiem, można korzystać z toalet (ktoś zdążył już urwać jedną umywalkę), jest prąd, są też atrakcje – pomost, zjeżdżalnia wodna. A wszystko za darmo!

Jak widać Szeszupa na pewno nie była nudna (fot. W. Wojciechowski)
Na jednym z sześciu jezior na trasie Szeszupy

My jednak wracamy do naszego obozowiska na polu „U Haliny”. Czekają nas tu doskonałe kartacze. Jest jeszcze czas na spacer po klasztorze. Klasztor nie pełni już funkcji sakralnych, kamedułów nie ma tu od dawna. Dziś to atrakcyjny kompleks hotelowy. Część jeszcze w remoncie, ale przygotowanie obiektu ma się ku końcowi. Za to dzwony i hejnały towarzyszyć nam będą aż do następnego dnia – wyjazdu na Dubisę.

Nasz biwak „U Haliny” przy samym klasztorze kamedułów
Spacerem po klasztorze zakończył się nasz dzień na Szeszupie

Mapa trasy na Google Maps jest tutaj

Więcej zdjęć ze spływu na Szeszupie można znaleźć tutaj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *