Tej listopadowej jesieni przyszło nam spędzić trzy sanatoryjne tygodnie w uzdrowisku Szczawnica. Z początku nie byliśmy zachwyceni – po pierwsze listopad, więc dzień krótki i pogoda wątpliwa, a po drugie jakoś tak się stało, że wcześniej nie docenialiśmy tego miejsca. W czasie naszych wędrówek albo szliśmy granią Radziejowej na północ od Szczawnicy, albo też Małymi Pieninami na południe od niej, z rzadka tylko zachodząc do tego znanego jakby nie było uzdrowiska. Okazało się, że byliśmy w wielkim błędzie, po pierwsze była piękna jesienna pogoda, jedynie w niektóre dni trochę przedzimowego śniegu.

Po drugie Szczawnica ma doskonałe położenie do uprawiania turystyki górskiej – leży w dolinie Grajcarka, mając od północy Beskid Sądecki, od południa Małe Pieniny, obydwa pasma łączą się za Jaworkami, na wschód od Szczawnicy zamykając dolinę w okolicach Obidzy. Z kolei na zachodzie mamy Dunajec i skaliste szczyty Pienin. Dawało to nam sporo możliwości dla górskiej penetracji tych okolic. W czasie tych trzech tygodni byliśmy na 14 wędrówkach, z tego aż jedenastu tras nie zdażyło się nam powtarzać. Relacja ta ma na celu przybliżenie turystycznych zalet Szczawnicy, znanej przede wszystkim z niewątpliwych walorów uzdrowiskowych.
Trasa 1: Szczawnica – Bereśnik – Dzwonkówka – Krościenko – Szczawnica
W sanatorium mogliśmy organizować sobie trasy dłuższe w dni wolne od zabiegów – soboty, niedziele i święta, lub też krótsze – do 4 godzin, wykorzystując czas pomiędzy obiadem a kolacją. Do pokonania tej trasy potrzebowaliśmy całego dnia. Trafiliśmy na przepiękną pogodę. Akurat była inwersja, gęste chmury wypełniały doliny, a my wysoko na graniach cieszyliśmy się słońcem i ciepłem. Tatry mogliśmy podziwiać z każdej polany. Granią Beskidu Sądeckiego schodziliśmy do Krościenka, podążając czerwonym szlakiem GSB (Główny Szlak Beskidzki).


Trasa 2: Szczawnica – Przehyba – Przysłop – Bereśnik – Szczawnica
To również długa wycieczka wypełniająca cały dzień. Znów w pięknej pogodzie, mijając wodospad Zaskalnik, wędrujemy niebieskim szlakiem, docierając do dobrze nam znanego Schroniska PTTK na Przehybie (kiedyś Prehyba i to brzmiało lepiej). To nasz najwyższy punkt (1175 m) w czasie naszych trzytygodniowych górskich peregrynacji. W schronisku degustujemy doskonałe piwo z nieznanego nam wcześniej browaru w Grybowie. Wracamy granią pasma Radziejowej czerwonym GSB na Przysłop i dalej na południe do Szczawnicy.



Trasa 3: Jaworki – Wąwóz Homole – Wysoka – Szafranówka – Szczawnica
Szczawnica jest bardzo dobrze skomunikowana z Jaworkami, podjeżdżamy tam busem. W wąwozie Homole wysokie skały dają głęboki, mroczny cień, uniemożliwiając zrobienie dobrego zdjęcia. Jest 11 listopada, więc wyprzedzamy grupę patriotycznej młodzieży z flagami, która również podąża na szczyt. Na skałach punktu widokowego Wysokiej jak zwykle trochę ludzi i jak zwykle oszałamiające widoki na cztery strony świata. Wysoka to jeden z naszych ulubionych szczytów, ale, wstyd się przyznać, byliśmy tam ostatnio 19 lat temu. Teraz cieszymy się wędrówką po grani Małych Pienin w słonecznej, listopadowej pogodzie. Dlaczego małych! Przecież są wyższe niż Pieniny!


Trasa 4: Żółtym szlakiem przez Bryjarkę do Bacówki pod Bereśnikem, powrót przez wodospad Zaskalnik
W czasie naszego projektu „szczawnickie peregrynacje” drogę do bacówki pokonywaliśmy czterokrotnie, jedynie zmieniając trochę trasę – wybieraliśmy szlak pieszy lub rowerowy, podchodziliśmy do krzyża na Bryjarce lub omijaliśmy go, schodziliśmy czarnym szlakiem do wodospadu lub skracaliśmy trasę, zmierzając wprost do sanatorium. Zmieniała się też pogoda, zaczynaliśmy od pięknej jesieni, aby po tygodniu cieszyć się śnieżną zimą. Jedynie doskonałe piwo z browaru Trzy Korony pozostawało niezmienne. Sama bacówka to niezmiernie klimatyczne schronisko z przepięknymi widokami na Małe Pieniny, Tatry i Pieniny.






Trasa 5: Szczawnica – Szafranówka – Schronisko PTTK Orlica
Z centrum Szczawnicy stromo pod wyciągiem krzesełkowym wchodzimy na Palenicę. Można oczywiście wjechać wyciągiem, by zaoszczędzić trochę czasu. Na Szafranówkę wchodzimy po przygotowywanych do sezonu trasach zjazdowych, później pokonujemy bardzo strome zejście po skałkach szczytowych w zachodnim kierunku grzbietu. Położone wysoko nad Dunajcem Schronisko PTTK Orlica jest przepięknym, wyremontowanym obiektem bardziej w stylu hotelu górskiego. Czeka nas jeszcze powrót wzdłuż trasy rowerowej Velo Dunajec, a później piękną promenadą nad Grajcarkiem.



Trasa 6: Szczawnica – Jarmuta – Szlachtowa
Jarmuta (794 m) jest całkowicie zalesioną górą leżącą na południowy wschód od Szczawnicy i jest wyraźnie oddzielona od pasma Małych Pienin. Łatwo ją rozpoznać po znajdującym się na szczycie przekaźniku telewizyjnym. Nie prowadzi tam żaden szlak turystyczny, pozostają leśne drogi. Podchodziliśmy błotnistą ścieżką w górę Klimontowskiego Potoku. Po zejściu z Jarmuty doszliśmy do grani Małych Pienin i żółtym szlakiem dotarliśmy do Szlachtowej.
Trasa 7: Krościenko – Sokolica – Trzy Korony – Wąwóz Szopczański
Crème de la crème naszych wędrówek pod hasłem „Szczawnickie peregrynacje”. Przez lata raczej omijaliśmy Pieniny, obawiając się tłumów turystów i wycieczkowiczów na tych niezmiernie popularnych i pięknych szlakach. Teraz, w drugiej połowie listopada ludzi jest znacznie mniej, a pogoda wręcz wymarzona do górskiego wędrowania. Było słonecznie z widokami na wszystkie strony – Dunajec, Tatry, Gorce i Beskidy. Skaliste Pieniny, mimo że niewysokie, potrafią dać w kość, samych przewyższeń mieliśmy 1100 m. Porównując zdjęcia sprzed lat i aktualne, z żalem zauważyliśmy, że sosenka na Sokolicy, symbol Pienin, została pozbawiona górnego konaru. To ponoć skutek akcji ratunkowej prowadzonej w rejonie Sokolicy.




Trasa 8: Szczawnica – Szafranówka – Leśnica na Słowacji
Na początek znowu Palenica i Szafranówka. Po zejściu z Szafranówki skierowaliśmy się żółtym szlakiem na południową, słowacką stronę grzbietu. Naszym celem była wioska Leśnica, gdzie spodziewaliśmy się znaleźć sklep i nabyć butelkę naszego ulubionego Ferneta. Sklep wprawdzie był zamknięty, ale zadzwoniliśmy i zostaliśmy mile obsłużeni. Wracamy wzdłuż Leśnickiego Potoku obok chaty Pieniny do Velo Dunajec i dalej jak zawsze.

Trasa 9: Krościenko – Wąwóz Szopczański – Czerwony Klasztor na Słowacji
Przejście przez Pieniny – Przełęcz Szopkę, Wąwóz Szopczański i Sromowce Niżne – zawiodło nas na drugi, słowacki brzeg Dunajca do legendarnego Czerwonego Klasztoru. Poświęcamy trochę czasu na zwiedzanie i zapoznanie się z historią tego XIV-wiecznego zespołu klasztornego założonego przez kartuzów. W karczmie na terenie klasztoru knedliki i warzone tam świeże, niepasteryzowane piwo Romuald. Można je pić tylko tam, nie jest rozlewane do butelek. Długi powrót trasą Velo Dunajec, wzdłuż rzeki przez jej pienińskie przełomy.

Trasa 10: Szczawnica – Palenica – Szafranówka – Szczawnica (trasami narciarstwa zjazdowego)
Podchodzimy stromą, trudną trasą czerwoną wzdłuż wyciągu na Palenicę. Niezamarznięta ziemia jest pokryta śniegiem, buty zjeżdżają, dobrze, że zabraliśmy miniraczki. Narciarze mają z Szafranówki do wyboru trasę niebieską – dłuższą, o bardziej łagodnym nachyleniu i długości 1800 m. Tutaj w godzinach nocnych jest już prowadzone intensywne naśnieżanie. Nawet w naszym budynku po drugiej stronie doliny słychać szum pracujących armatek. Po tej zaśnieżonej trasie wracamy do Szczawnicy.


Trasa 11: Jaworki – Biała Woda – Obidza – Jaworki
Zimno i wiatr, w takich warunkach przez Wąwóz Białej Wody i odkryte hale dochodzimy na grań Małych Pienin. Z Bacówki na Obidzy już mamy nowy krajobraz na wschodnią część Beskidu Sądeckiego – pasmo Jaworzyny Krynickiej. W dobrze nam znanym schronisku spędzamy czas przy piwie i placku zwanym przysmakiem pasterza. Ku naszemu zaskoczeniu do bacówki specjalnie na grzane piwo dotarło na nartach biegowych dwóch Słowaków, a przecież warunki śniegowe na trasach były jeszcze raczej słabe. Do Jaworek schodzimy czerwonym szlakiem przez Ruski Wierch i dalej do Szczawnicy niestety piechotą, bo w niedzielę busy jeżdżą z rzadka.




Szczawnica
Uzdrowisko Szczawnica rozwija się od pierwszej połowy XIX wieku za sprawą Józefa Szalaya, a w XX dzięki nowemu właścicielowi hrabiemu Adamowi Stadnickiemu. Spacerując po mieście, parkach dolnym i górnym, uliczkach ciągnących się stromo w górę od głównej ulicy Szalaya, można chłonąć niepowtarzalną atmosferę tego miejsca. Dużo tu starych, zabytkowych pensjonatów i domów uzdrowiskowych, ale też niestety niektóre w kiepskim stanie oczekują na renowację. I też zauważamy trochę zrujnowanych budowli z okresu komunizmu.



Na niektórych domach w Szczawnicy zauważyć można drewniane tablice – „godła szalayowskie”. Wszystkie godła powstały według jednego formatu, lecz każde z nich ma swój unikatowy wzór. Pomysł wprowadzenia oraz wykonanie przypisuje się Józefowi Szalayowi, początkowo stanowiły one znak, że w domu można wynająć pokój. Na zakończenie naszego pobytu zrobiliśmy fotograficzną rejestrację takich szyldów.
- Więcej zdjęć z naszego projektu „Szczawnickie peregrynacje” można znaleźć tutaj
- W czasie wędrówek korzystaliśmy z mapy „Pieniński Park Narodowy” 1:25000
Piękne sprawozdanie……
Dzięki wielkie za piękny reportaż.
Odżyły wspomnienia cudnych chwil w Szczawnicy i wędrówek po okolicy. Dziękuję za Wasze miłe towarzystwo w sanatorium- Basia z Olsztyna. Pozdrawiam 😘