Rowerem na szlaku Folkowych Przystanków

Mieszkając we wschodniej Wielkopolsce, często zapuszczamy się na drogi województwa łódzkiego. Oba rejony nie wydają się atrakcyjne turystycznie, co oczywiście nie znaczy, że nie brak tu interesujących miejsc. Tym razem jednak pełni pozytywnych emocji chcielibyśmy przedstawić trasę rowerową wyjątkową i oryginalną, do której wykorzystaliśmy Szlak Folkowych Przystanków.

Mapka naszej wędrówki po Folkowych Przystankach

Śródpolna galeria

W całej Polsce pomysłów na ozdabianie przystanków autobusowych motywami ludowymi pojawiło się sporo, ale w tym przypadku są to dzieła malarskie przeniesione na ściany betonowych wiat z czasów PRL-u. Realizacja projektu rozpoczęła się prawie dziesięć lat temu. Dzieł jest 14, z czego jeden, nieuwzględniony w tej relacji, powstał dosłownie kilka dni temu. Dwa dodatkowe nie mają nic wspólnego z projektem Folkowe Przystanki. Wiadomo, że na obecnych dziełach się nie skończy, więc o kolejnych będziemy informować w aneksie. – mapa.

My na przystanku w Jeżewie przy „Portrecie Józia” Stanisława Wyspiańskiego

Pomysłodawczynią Folkowych Przystanków jest Barbara Gortat, artystka pochodząca z Nowego Pudłowa, gdzie zresztą pojawiło się pierwsze z dzieł malarskich, Babie lato Chełmońskiego. Projekt realizowany w ramach Fundacji Tu Brzoza zakłada tworzenie murali o tematyce ludowej. Część z nich to kopie znanych obrazów – Chełmońskiego, Wyspiańskiego, Witkiewicza, Fałata, Malczewskiego… Kilka to dzieła współczesne zainspirowane folklorem. Większość przystanków stoi w małych wsiach, niektóre wręcz w polu. Nie bez znaczenia jest fakt, że przedmiotem działań są właśnie autobusowe przystanki, miejsca szczególnie ważne w przestrzeni społecznej, ale zwykle zaniedbane, brudne, odpychające. Dzięki muralom zyskały nowe życie i szansę na to, by mogły interesująco wpisać się w lokalny pejzaż.

Prolog

Najlepszym punktem startu, który pozwala rowerem dotrzeć do wszystkich punktów, są Poddębice. Plan wydaje się logiczny i zamyka całość na dystansie poniżej 100 km. Taki był też nasz pierwotny zamysł – podwieźć rowery i objechać kolejno przystanki w jeden dzień, wyznaczając pętlę wokół miasta. Postanowiliśmy jednak rozłożyć trasę na dwa dni i włączyć do naszego planu wieczorny pobyt w poddębickich termach. Wyjechaliśmy więc rowerami z Turku, wydłużając znacznie całość.

Trasę na wschód, z Turku do Uniejowa, przemierzaliśmy tyle razy, że potrzebna nam była jakaś odmiana, zdaliśmy się więc na Google. Do Rzechty było dobrze, ale dalej nawigacja wyprowadziła nas w kompletne bezdroża wśród łąk i cieków wodnych bez nazwy. Czas płynął, a kilometrów na liczniku nie przybywało.

Od Uniejowa podążamy rowerowym Szlakiem Gorących Źródeł po asfaltowych wąskich drogach, na których z rzadka pojawia się jakiś samochód. Popularne nawigacje, Komoot i mapy.cz, znają ten szlak, jednak na drodze próżno szukać konkretnych oznaczeń. Tę trasę też już znamy z poprzednich wyjazdów. Tutaj, w gminie Wartkowice, rozpoczyna się nasz Szlak Folkowych Przystanków.

Na północ od Poddębic

Zgodnie z kierunkiem jazdy wynikającym z mapy pierwszym punktem wyprawy jest przystanek w Chropach.  Ta niewielka wieś nad Nerem wywołuje u mnie sporo sentymentalnych wspomnień z dzieciństwa. Właśnie tutaj spędzałam wakacje u cioci-babci w maleńkim starym domu na skraju wsi. A na przystanku wita nas piękna dziewczyna z owieczką, czyli „Na pastwisku” Stanisław Witkiewicza. Dzieło młodego Witkiewicza z 1875 roku pełne fascynacji kulturą ludową, nosi wyraźne ślady sentymentalizmu, ale zmierza w stronę realizmu tak charakterystycznego dla jego malarstwa. Dziewczyna na obrazie trzyma w ręku kromkę czarnego chleba i ma brudne nogi.

Obraz-mural wykonany przez Sylwestra Stabryłę, artystę z Sanoka, zachwyca od pierwszego wejrzenia! Zgodnie z założeniami projektu wykonany jest w sposób tradycyjny, przy użyciu farb i pędzla (współcześnie w tego typu dziełach wykorzystuje się głównie spray).

Wracamy do Sędowa, gdzie  we wnętrzu przystanku tajemnicza, zamyślona kobieta spod przymkniętych oczu zdaje się spoglądać na trzymaną w ręku czarną kurę. Zdumiewa spokój obu bohaterek obrazu. Malarski motyw na przystanku to Julian Fałat i jego „Kobieta z kurą”. Oryginalne dzieło to niewielka akwarela o wymiarach zaledwie 45,4 x36,9 cm.

Przystanek w Sędowie – „Kobieta z kurą”

W wyznaczaniu trasy pomaga aplikacja Szlakiem folkowych przystanków, którą można pobrać ze strony projektu. Aplikacja nie działa najlepiej – na większości przystanków nie można znaleźć kodów QR, a tam, gdzie one są, audio przewodnik ogranicza się do podstawowych informacji o projekcie, nie podając wiadomości o poszczególnych dziełach i ich autorach. Warto jednak korzystać z dobrze działającej mapy, która prowadzi do wybranego przez siebie punktu i pozwala dowolnie modyfikować trasę.

Przystanki z innej bajki

Przed nami dwa przystanki, które z opisywanym projektem nie mają nic wspólnego, ale tego dowiedzieliśmy się później. Powstały bez zgody twórców, a nawet przy ich zdecydowanym sprzeciwie. Nie wspomina o nich strona folkoweprzystanki.pl, informacji nie ma też na stronie Fundacji „Tu Brzoza”. Nie ma na nich charakterystycznych, jednolitych tabliczek informacyjnych, ale uwzględnia je mapa Google. Zostały sfinansowane przez Urząd Marszałkowski w ramach Budżetu Obywatelskiego na rok 2020 „Łódzkie Na Plus”, ale w skład projektu Barbary Gortat nie wchodzą.

„Jesień z kaczką” na przystanku w Domaniewie

Wróćmy do przebiegu naszej wyprawy. Ner przekraczamy obok starego młyna w Wilkowicach – to miejsce opisywaliśmy już wcześniej w relacji Rowerem po łódzkiej prowincji. Tym razem nie zatrzymujemy się przy drewnianym kościółku w Turze, tylko spieszymy na przystanek w Domaniewie, pierwszy z tych dwóch bezprawnie podpiętych pod projekt Folkowych Przystanków. Jesień z kaczką” to dzieło współczesne Adama Szczęsnego z 2020 r. Przystanek przyciąga wzrok intensywnością jesiennych barw, ale stylistycznie zdecydowanie różni się od poprzednich, Podobnie zresztą jak „Kura” tego samego twórcy w Budzynku, kilka kilometrów od Domaniewa. Rzeczywiście, nie ta bajka.

Kura” na przystanku w Budzynku

Z pewnością Budzynek warto odwiedzić, choćby dla znajdującego się tutaj starego drewnianego kościółka pod wezwaniem Ścięcia św. Jana Chrzciciela. O historii Budzynka pisać tu nie będę, bo nie taki jest temat tego wpisu, ale warto się z nią zapoznać.

Drewniany kościółek w Budzynku z XVI w. pod wezwaniem Ścięcia św. Jana Chrzciciela

Nie zawsze jest dobrze

Ostatnim punktem pierwszego dnia jest Brudnów. Przystanek w centrum Brudnowa ulokowany jest na rozjeździe dróg. W 2020 r. Marcin Jaszczak namalował na nim kopię popularnych „Bocianów” Józefa Chełmońskiego. Przystanek jest duży, więc i dzieło przedstawia się okazale. Niestety, otoczenie wygląda dość przygnębiająco, a wkoło jest brudno. Zresztą problemy z utrzymaniem tego przystanku pojawiły się już wcześniej. Jesienią 2022 kibice ŁKS zaznaczyli swą obecność, umieszczając na reprodukcji Chełmońskiego kibolskie napisy i tym samym dewastując ją. I choć zostały one usunięte, to ryzyko podobnych działań w przypadku prac wpisanych w publiczną przestrzeń jest zawsze ogromne.

Wieczór spędzamy w Poddębicach. Najpierw raczymy się pysznymi pierogami w pierogarni Złote Jabłko. Te z burakami i kozim serem to rewelacja! Potem wylegujemy się leniwie w basenach termalnych. Jeszcze kilka długości na 50-metrowym basenie i sauny na deser! W ramach noclegu w termach mamy aż dwie i pół godziny takich przyjemności.  

Ruszamy na południe

Na dzień drugi zostało nam aż dziesięć wiat, no i powrót do domu. Jest co robić. Na szczęście większość przystanków dzielą niewielkie odległości. Uważnie określamy kolejność poszczególnych punktów, by żadnego nie ominąć. Rezygnujemy ze zwiedzania Poddębic – zostawimy to sobie na kolejną okazję.

Kałów – kościół świętego Mikołaja i świętego Stanisława Biskupa z XVIII w.

Jedziemy przez Kałów obok znanego nam drewnianego kościoła do Wólki. Tu na przystanku w polu podziwiać można „Żniwa” Władysława Tetmajera, przyrodniego brata Kazimierza Przerwy-Tetmajera. „Żniwa” to jeden z czterech obrazów powstałych w 2018 roku i tworzących cykl Młodopolskie białogłowy. Autorką tej reprodukcji jest Natalia Grala, absolwentka ASP w Zduńskiej Woli.

Kolejne dzieło to współczesny autorski obraz „Chłopi” Sylwestra Stabryły z 2017 r. na przystanku w Górze Bałdrzychowskiej. Jest zainspirowany powieścią Reymonta pod tym samym tytułem. Powstał zresztą podczas Łódzkiego Roku Władysława Reymonta jako forma uczczenia pamięci pisarza. Jest symboliczną wizją ujętych w powieści relacji społecznych i międzyludzkich

Góra Bałdrzychowska
Po raz kolejny przekraczamy rzekę Ner

Za Górą Bałdrzychowską kierujemy się na zachód, pokonując najwyższe na całej trasie wzniesienie. W Businie czeka na nas „Panna Młoda” w stroju krakowskim Piotra Stachiewicza, malarza tworzącego pod koniec XIX i na początku XX wieku. To już druga z Młodopolskich białogłów. Kopię obrazu wykonał Sylwester Stabryła. Busińska „Panna Młoda” ma strój krakowski, ale chyba nikomu to nie przeszkadza.

A przystanek w kukurydzy

Nowy Pudłów i początki galerii

Kawałek na południe od Businy mamy Nowy Pudłów. W tej wsi wszystko się zaczęło – tu znajdował się rodzinny dom Barbary Gortat, twórczyni projektu, tutaj też została utworzona Fundacja Tu Brzoza. W Nowym Pudłowie w 2015 roku powstał również pierwszy obraz – kopia „Babiego lata” Chełmońskiego wykonana przez Sylwestra Stabryłę, autora większości prac w ramach projektu. Wybór tego pierwszego obrazu inicjującego galerię w polach wydaje się dość oczywisty. To przecież jedno z najbardziej rozpoznawalnych dzieł o tematyce chłopskiej.

Babie lato” w Nowym Pudłowie

Stąd rzut beretem do przystanku w Pudłówku. Trudno się nie zachwycić pracą Natalii Grali „Folklor sieradzki”. Na przystanku „siedzą” dwaj chłopi ubrani na ludowo, z widłami i grabiami, a miny mają takie, że chciałoby się cmoknąć każdego z nich. Inspiracją do obrazu stała się fotografia wykonana w Sieradzkim Parku Etnograficznym i przedstawiająca autentyczne postacie. Słońce przebija przez szyby, które ozdabiają wzory przypominające ludowe wycinanki. A my bawimy się coraz lepiej.

Nasza trasa zakręca znowu na wschód. Przystanek w Anusinie znajduje się w szczerym polu, pod starym klonem, a w środku „Wiosna” Jacka Malczewskiego. Reprodukcja Sylwestra Stabryły to trzeci obraz z cyklu Młodopolskie białogłowy. Jego temat doskonale współgra z otaczającym go pejzażem. Zgodnie z zamysłem twórców właśnie takie miejsca – wśród pól, z dala od gwaru – najlepiej oddawały ich klimat i pozwalały zaistnieć młodopolskim motywom w zupełnie innym wymiarze.

Jak chronić?

W Feliksowie spotyka nas niemiła niespodzianka. Czwarta białogłowa – „Ojczyzna” Jacka Malczewskiego wykonana przez Natalię Gralę na zewnętrznej ścianie niewielkiego przystanku – jest poznaczona głębokimi rysami. Ktoś posłużył się gwoździem albo innym ostrym narzędziem, by w sposób nieodwracalny zaznaczyć tu swoją obecność.

Jakby tego było mało, wnętrze przystanku zmieniło się w wysypisko śmieci. Ktoś zadał sobie niemało trudu, by przywieźć tu stare łóżko, wcisnąć je do środka i ustawić na sztorc. Przytaszczył też fotel, a to wszystko tonie w śmieciach. Pytanie, który z przystanków będzie kolejnym? Może te w centrum wsi są bardziej bezpieczne? Ale przecież Chełmoński w Brudnowie też ucierpiał.

Przecież może być pięknie…

„Portret Józia” na przystanku w Jeżewie

Nie chcąc zburzyć pozytywnych odczuć z całej trasy, odjeżdżamy stąd szybko i zbliżamy się do Jeżewa. „Portret Józia” Stanisława Wyspiańskiego skopiował w 2020 r. Sylwester Stabryła. Z głębi wiaty patrzy na nas przenikliwie Józio Feldman. Musimy pamiętać, że powstające na przystankach obrazy nie są wiernymi kopiami. Przy Wyspiańskim wyraźnie to widać. Jego kreska konturowa znaczona pastelem była grubsza i bardziej dynamiczna, a odcień błękitu inny, nie do powtórzenia na ścianie przystanku PKS-u. Ale i tak jest pięknie.

Przystanki na trasie od rana znajdowały się bardzo blisko siebie, a do każdego z nich prowadziła mało ruchliwa, lokalna droga asfaltowa. Teraz trzeba przejechać dłuższy odcinek trasy przez Małyń i stąd na zachód kierować się na Zygry i Zadzim. O małym wiejskim barze nie ma co marzyć, a i sklepów po drodze niewiele. W Zadzimiu wjeżdżamy rowerami do parku. Wygląda tak pięknie, że nie możemy sobie tego odmówić. Park otaczający pałac z XVIII w. niedawno został zrewitalizowany. Wprawdzie okazuje się, że za elewację pałacu służy brezent z namalowanymi na nim oknami, bo rezydencja jest aktualnie w remoncie, ale park jest naprawdę wyjątkowy. Pełno w nim starych drzew nazwanych imionami bohaterów Wesela Wyspiańskiego. Trasa „Spacerem po Złoty Róg” pozwala dotrzeć do każdego z nich.

Pałac Zadzimiu czeka na rewitalizację

Nadwarciańskie piachy

Droga z Zadzimia prowadzi nas do Rudnik na przystanek z „Rusałką Rudnicką”. To obraz autorski Marcina Jaszczaka inspirowany mitologią słowiańską. Na ławeczce w stanie błogiej nieświadomości opiera się o Rusałkę jakiś miejscowy. Obok ma miejsce na czapkę, piwo i „małpkę”. Ot, takie życie! Kierowany instynktem, przebudził się jednak. Z prawdziwą dumą mówił o przystanku i miastowych, co się tu zatrzymują, by popatrzeć. Pogadaliśmy o rowerach, on opowiadał o swojej Meridzie i pojechaliśmy dalej.

Rusałka Rudnicka w Rudnikach

Z Rudnik nawigacja kierowała dalej okrężną drogą do Pęczniewa i nie wiem, jaki czort podkusił nas, by samochód zmienić na rower. Okazało się, że jest o 3 km bliżej. No i pojechaliśmy. Takich piachów od lat nie widziałam. Określenie „po osie” tu nie jest hiperbolą! O jeździe nie było mowy, ale nawet pchanie rowerów to nie lada wyczyn. I tak przez kilka kilometrów.

Za to w Drużbinie nagroda za te piachy – „Wiejskie podwórko” Tadeusza Makowskiego, mój absolutny faworyt! Reprodukcję namalowała w 2020 r. Olga Pelipas z Ukrainy. Przystanek znajduje w samym centrum wsi naprzeciw sklepu. Naiwny realizm Makowskiego doskonale wpisuje się w tę przestrzeń, a obraz mimo smutnej twarzy pastuszka wydaje się tak ciepły, że żal nam kończyć wyprawę, zwłaszcza że to już ostatni punkt naszego Szlaku Folkowych Przystanków.

Epilog

Z Drużbina wracamy do domu. Jeszcze trochę piachów, ale docieramy do drogi z Pęczniewa i tamy na Jeziorsku, a dalej trasą, którą przejechaliśmy już dziesiątki razy. Dziś powrót do Turku wyglądałby z pewnością inaczej, bo mielibyśmy na trasie jeszcze jeden przystanek. – Księże Młyny. Kilka dni temu jeszcze go nie było, nic o nim nie wiedzieliśmy. Przez Księże Młyny przejeżdżaliśmy pod koniec sierpnia i ani śladu. A tu nagle wiadomość, że kilka dni temu, 31 sierpnia odsłonięto kolejny obraz, pierwszy z trzech, które mają uzupełnić galerię jeszcze w tym roku. To „Muzyka” Malczewskiego w realizacji Sylwestra Stabryły. Na zdjęciach wygląda przepięknie. Wkrótce w Parskach w powiecie łęczyckim zostanie odsłonięty kolejny malarski przystanek. Już nie mogę się doczekać, kiedy je zobaczę.  

Suplement do naszej trasy Folkowych Przystanków

Na stronie folkoweprzystanki.pl pojawił się ostatnio entuzjastyczny komunikat: „juhu! to już 16 dzieł sztuki zawieszonych w szczerym polu!”. Tak więc w tym roku galeria wzbogaciła się o trzy (nie cztery,  jak wcześniej pisałam) dzieła.

Folkowy Przystanek w Księżych Młynach

Nasza trasa rowerowa do przystanku w Księżych Młynach

Ciesząc się ciepłą jesienią, pojechaliśmy do Księżych Młynów. „Muzyka” Jacka Malczewskiego „zmalowana” przez Sylwestra Stabryłę urzekła nas bez granic. Dzieło jest tajemnicze i mistyczne, jak to Malczewski, ale tutaj – wśród drzew, w maleńkiej wsi-letnisku, prawie na końcu świata – wydaje się absolutnie zadziwiające. Nie było tak potrzebnej na każdym przystanku ławeczki, za to akurat pojechał autobus.  Nikt do niego nie wsiadał, nikt nie wysiadał. Było cicho i pięknie.

Pod koniec września powstały jeszcze dwa malarskie przystanki. Nowością jest fakt, że znajdują się one nie jak wszystkie inne w powiecie poddębickim, tylko w łęczyckim – w Piaskach koło Świnic Warckich i kilka kilometrów dalej, w Parskach.

Folkowe Przystanki w Piaskach i Parskach

Ostatnia w tym sezonie rowerowa wycieczka do Folkowych Przystanków
Droga do Folkowych Przystanków musi przeciąć Wartę; tym razem prom w Kozubowie

Pierwszy z nich to autorskie dzieło Stabryły „Bukiet wdzięczności” (czy może „Pierwsza miłość albo…” – trafiłam na dwa różne tytuły). Chyba najmniej ze wszystkich kojarzy się z motywami ludowymi, za to bohaterka obrazu ujmuje prostotą, nieśmiałością i tajemnicą, do której sama się wewnętrznie uśmiecha.

Na przystanku w Parskach też kobieta, ale z obrazu Józefa Chełmońskiego „Powrót od rzeki”. To już dziesiąte dzieło wykonane przez Sylwestra Stabryłę. To pełne spokoju i melancholii zachęca, by usiąść na przystanku i naprawdę nigdzie się nie spieszyć.

Odwiedzenie dwóch ostatnich przystanków to z Turku spory dystans, zważywszy, że wyjazd zaplanowaliśmy na jeden dzień. 100 km w końcu października, kiedy dzień jest zdecydowanie krótszy, a temperatura niższa, to już pewne wyzwanie. Oczywiście, już teraz można je włączyć w plan całej wyprawy, najlepiej dwudniowej, z Poddębicami jako punktem centralnym. To tylko propozycja, bo pewnie każdy znajdzie swój własny sposób na folkowe przystanki.

I jeszcze na koniec

Jeden z wielu przystanków czekających na swojego Stabryłę

Tuż za granicą województwa łódzkiego trafiliśmy na przystanek, który z tymi folkowymi niewiele ma wspólnego, choć betonowy i w szczerym polu, a do tego ktoś zajął się nim ze szczególnym zacięciem. Każdy z nas pamięta niemało takich miejsc. Pomyśleliśmy, ile można zrobić w przestrzeni publicznej dzięki inicjatywom takim, jak ta z Fundacji Tu Brzoza. Pewnie niejedna z wiat tworzących „śródpolną galerię” wyglądała kiedyś podobnie. Malarskie przystanki zachwycają, warto więc docenić ten pomysł i czekać na kolejne dzieła.

Dodatkowe informacje:

  • Wszystkie Folkowe Przystanki są zaznaczone na mapach aplikacji GoogleMaps i Komoot
  • Polecamy stronę folkoweprzystanki.pl zawierającą informacje o projekcie, artystach i dziełach, a także linki do materiałów w mediach
  • Mapy naszych wycieczek po przystankach są tutaj: wycieczka do Poddębic, do Księżych Młynów, do Parsk
  • Więcej zdjęć można znaleźć w albumie Folkowe Przystanki 2024

2 odpowiedzi do “Rowerem na szlaku Folkowych Przystanków”

  1. Kolejny raz pokazaliście, że nawet tam ,gdzie wszyscy twierdzą, że nie ma nic ciekawego można znaleźć takie cudeńka. Na „lewo i prawo” rozpowiadam o Waszej pasji odkrywania takich perełek.
    Dziękuję za bardzo fajny opis trasy . Pozdrawiam i życzę następnych fajnych pomysłów na kolejne wyprawy- Helena

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *