Nieczęsto zdarza się taka podróż, którą z różnych względów nazywa się później podróżą życia. Tym dla nas właśnie było przejście beskidzkie od Wisły po krańce Bieszczadów. Przemierzaliśmy ją w większości samotnie – oprócz pierwszego tygodnia – obciążeni ciężkimi plecakami. Prawie 6 tygodni razem w górach, a były to początki naszej wspólnej drogi życiowej i wspólnego wędrowania.
Wymarzona wędrówka przez całe polskie Beskidy! Stan wojenny, zakaz poruszania się w strefie nadgranicznej, na szczęście zniesiony z okazji święta 22. Lipca. W sklepach wszystko na kartki, więc pakujemy plecaki do oporu, czyli do momentu, gdy z plecakiem na plecach można wstać. Mój waży ok. 30 kg, ale to i tak nie jest za dużo jak na 6 tygodni.
31.07. Spotykamy Kaczorów w Katowicach w pociągu do Wisły, skąd w upale ruszamy na Stożek. Pierwsze piwo. Po kilku godzinach marszu rozkładamy śpiwory w lesie i drzemiemy. Po drodze moczę nogi w potoku, gdyż nowe buty kupione na bazarze Różyckiego nie zdołały się jeszcze ułożyć i spowodowały odparzenia. Wieczorem dochodzimy do schroniska studenckiego Pietraszonka, gdzie czeka na nas Orzech. Oczywiście swój alkohol wypił dnia poprzedniego.
01.08. Z Pietraszonki przez Milówkę na Halę Boraczą. 20 minut od schroniska znajdujemy puste schronisko studenckie „Sabatówka”, do którego się delikatnie włamujemy; spędzimy tam dwie noce .
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-2-1024x677.jpg)
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2018/12/img003-1-1024x646.jpg)
Podczas tej wyprawy do gotowania używaliśmy rosyjskiego benzynowego juwla, który okazał się uszkodzony – bez iglicy. Przed każdym rozpaleniem musiałem go rozbierać i czyścić, co powodowało, że chodziłem usmarowany po łokcie i śmierdzący benzyną .
02.08. Kaczor z Orzechem zeszli w dół poszukać jakiejś wódeczki; mieliśmy kartki na alkohol. Okazało się że musieli jechać aż do Żywca, wrócili popołudniem z dwiema flaszkami żytniej. My w tym czasie obżeramy się jagodami, których wokól naszej chatki było mnóstwo.
03.08. „Sabatówka” – Rysianka – Hala Miziowa, gdzie nocujemy. Schronisko zamykamy tak, jak je zastaliśmy, i ruszamy. Na Pilsko wchodzimy bez plecaków.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2018/12/img006-1024x642.jpg)
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2018/12/img008-1024x810.jpg)
04.08. Schodzimy do Korbielowa. W knajpie przy piwku zakładamy się z bucami z Warszawy, że tego dnia dojdziemy na Markowe Szczawiny. Orzech śpiewa wybitnie antypaństwową piosenkę „Wlazł kotek na płotek i mruga , kadencja Wojciecha za długa”, za którą zostaliśmy aresztowani przez wopistów i przesłuchani na strażnicy. Z Korbielowa udało nam się wyjść dopiero ok. 16, na Markowe docieramy przed 22. Wygraliśmy skrzynkę piwa – co z tego, skoro do warszawiaków nie ma jak zadzwonić. Telefon w schronisku jest niedostępny.
05.08. Byczymy się na Markowych Szczawinach. Bez plecaków wchodzimy Percią Akademików na Babią Górę. Dalej moczę nogi (w puszce żywnościowej).
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2018/12/img011-640x1024.jpg)
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2018/12/img014-1024x812.jpg)
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2018/12/img015-1024x635.jpg)
06.08. Idziemy przez Krowiarki, na Hali Śmietanowej ogromne jagody z cukrem, nocleg na Hali Krupowej.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2018/12/img017-1024x716.jpg)
Wieczorem ognisko, później nie chcą nas wpuścić do schroniska. Jedno łóżko na dwie osoby i pretensje do Orzecha, że jest sam, bo się miejsce marnuje.
07.08. W Jordanowie robimy luksusowe zakupy na naszą ostatnią wspólną noc (Kaczory i Orzech wracają do domu) – koniak gruziński bez kartek (!), puszka szynki „Krakus”, piwo Żywiec.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2018/12/img019-1024x625.jpg)
Wchodzimy z tym na Luboń, nocleg w namiocie obok schroniska, mycie w „bunkrze”.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2018/12/img022-1024x623.jpg)
08.08. Schodzimy w dół.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-27-669x1024.jpg)
Nocleg w schronisku młodzieżowym w Porębie Wielkiej.
09.08. Wchodzimy na Stare Wierchy, szukamy chatki studenckiej, nie znajdujemy. W burzy i deszczu przemoczeni dochodzimy na Turbacz, gdzie postanawiamy zanocować. Jest to ostatnie schronisko PTTK na naszej trasie – były to najdroższe noclegi.
10.08. Idziemy na Gorc . Niestety nie ma tam bazy namiotowej. Schodzimy do Ochotnicy i potem ostro pod górę na Lubań Wielki. Najładniej położona studencka baza namiotowa, pod samym szczytem z rozległą panoramą we wszystkich kierunkach. Tylko do źródełka dość daleko.
11 i 12.08. Siedzimy na bazie odpoczywając od ciężkich plecaków. Zbieramy jagody, maliny, robimy konfitury na najbliższe dni, spacerujemy.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2018/12/img027-1024x641.jpg)
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2018/12/img030-1024x644.jpg)
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-33-701x1024.jpg)
13.08. Schodzimy do Krościenka, baza nad Dunajcem, okrutna kaszanka smażona na maszynce. Zimna była ohydna, ale ugrzana okazała się niejadalna. Zjedliśmy. No, niecałą.
14.08. Wycieczka bez plecaków w Pieniny – Sokolica, Trzy Korony.
15.08. W południe wychodzimy ze Szczawnicy w Małe Pieniny i granią na Wysoką. Upał, z braku wody musimy zejść z grani w dół do potoku, dalej przez Jaworki na Wielkiego Rogacza. Do chatki na Niemcowej wchodzimy późnym wieczorem. Fantastyczna atmosfera, na powitanie dostajemy naleśniki i herbatę.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-45-1024x790.jpg)
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-46-1024x760.jpg)
16.08. Pracuję na Niemcowej przy dostosowywaniu starego budynku do potrzeb noclegowych na stanowisku „obtyka”. Mnóstwo malin, dostaliśmy od jednej grupy studenckiej cały kilogram cukru – był to dla nas prawdziwy skarb, bo kartek nie mieliśmy już od dawna.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-52-1024x647.jpg)
17.08. Przez Piwniczną schodzimy do Łomnicy – schronisko młodzieżowe. Woda mineralna leci tu wprost ze skały ze starego źródełka pamiętającego Niemców. Naleśniki smażymy na pożyczonej patelni.
18.08. Hala Łabowska, Nad Wierchomlą, baza Muszyna-Złockie.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-57-659x1024.jpg)
19.08. Złockie – Jastrzębik – Krynica; szukamy taniego noclegu, zwiedzamy miasto.
20.08. Przez Lackową na bazę w Wysowej.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-60-1024x699.jpg)
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-61-1024x543.jpg)
21.08. Odpoczynek w Wysowej . Pijemy wody mineralne i obserwujemy koty polujące na myszy. Nic się nie dzieje.
22.08. Idziemy szlakiem granicznym, dzikim i zarośniętym. Nikogo. Kilkukrotnie błądzimy. Zbieramy jeżyny na kolację. Najbliższa cywilizacja – Grab, gdzie docieramy w nocy; schronisko młodzieżowe zamknięte. Nocleg dostajemy u starszych ludzi , najpewniej Łemków, którzy lokują nas w łóżku pod pierzyną (prawdziwą, w środku lata!) , nie biorąc żadnych pieniędzy.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-63-1024x666.jpg)
23.08. Poprzez rozległe hale Nad Tysowym, zarośnięte, zdziczałe doliny z resztkami fundamentów zabudowań, dochodzimy do Barwinka. Nikogo.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-64-1024x676.jpg)
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-68-1024x676.jpg)
24.08.Shronisko młodzieżowe w Barwinku; odpoczynek. W schronisku szkolnym jakiś gość gra na flecie.
25.08. Znów pustym szlakiem do Jasiela, gdzie znajdujemy nocleg w zrujnowanych zabudowaniach, wybieramy stodołę. Nikogo.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-74-1024x776.jpg)
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-75-1024x731.jpg)
26.08. Rano budzą nas hałasy więźniów budujących drogę w pobliżu. Ruszamy do Komańczy, gdzie kotwiczymy się na kilka dni na bazie.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-77-1024x762.jpg)
27-30.08. Komańcza. Obijamy się, załatwiamy benzynę, opalamy się, później czekamy, aż przestanie padać.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-79-1024x700.jpg)
31.08. Poprzez Jeziorka Duszatyńskie, Chryszczatą na bazę w Rabem.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2018/12/doc227-1024x646.jpg)
01.09. Próbujemy złapać kolejkę w Mikowie, gubimy drogę, później 20 km na piechotę po obwodnicy. Żadnego autobusu. Nocujemy w okolicach Solinki w szopie pod lasem. Całą noc jakiś uparty gryzoń chrupiący pod podłogą nie daje nam spać. Stukanie nogą w deski pomaga na minutę i znów gryzie. Ulotnił się rankiem.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-83-1024x646.jpg)
02.09. Wstajemy o świcie i po kilku godzinach marszu robimy sobie śniadanie w lesie w okolicach Roztoki. Później bez szlaku na Okrąglik i Jasło, w dół w głębokim lesie korytem potoku. Na bazę w Wetlinie docieramy późnym wieczorem kompletnie wykończeni.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-86-729x1024.jpg)
03.09. Smerek, Połonina .
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-91-1024x686.jpg)
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2018/12/doc231-1024x618.jpg)
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2018/12/doc229-1024x795.jpg)
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-96-1024x663.jpg)
04.09. Długi szlak poprzez Wielką Rawkę do Ustrzyk. Baza zwinięta. Musimy na piechotę do Bereżek i na Przysłup Caryński, gdzie zatrzymujemy się na ostatnie trzy noce.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-103-1024x571.jpg)
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-104-755x1024.jpg)
05.09. Idziemy na Tarnicę i Halicz, wracamy przez Bukowe Berdo. Bez plecaków nie odczuwamy żadnego zmęczenia, wydaje się, że możemy biegać po górach.
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-110-1024x636.jpg)
![](https://maciaszki.pl/wp-content/uploads/2020/04/27-115-1024x605.jpg)
06.09. Z Przysłupu idziemy na Połoninę Caryńską, schodzimy do Ustrzyk. Ostatni dzień w górach, ogarnia nas smutek. Nie mamy ochoty wracać do domu, którego zresztą nie posiadamy. Chętnie zostalibyśmy w górach na dłużej. W sklepie w Ustrzykach na pólce tylko ocet i sałatka warzywna w occie. Pozwalamy sobie na wypicie po piwku, które smakuje wybornie, ale po tak długim okresie abstynencji sprawia, że jesteśmy trochę zawiani.
Wieczorem razem z niedawno poznanym kolegą postanowiliśmy sobie coś ugotować. Chłopak miał ze sobą zapasy z paczki z Ameryki (!), wszystkie pachniały mydłem. Kiedy wieczorem w namiocie wlewał benzynę do juwla, nie zauważył, że jest on pełen, a benzyna ścieka mu po rękach. Nachyliwszy się nad świeczką (BHP!), zrobił mały pożar w dużym wojskowym namiocie. Nie taki mały zresztą, bo palącą benzyną oblał znajdujące się prycze i rozłożone na nich rzeczy innych ludzi. Sam poparzył sobie rękę. Była to ostatnie przygoda naszego wyjazdu – mocny, ale niezbyt przyjemny akcent na koniec.
Następnego dnia opuszczamy góry.
Zdjęcia z naszego szlaku „Przejście beskidzkie 1982” można znaleźć tutaj