Nida różni się zasadniczo od zdecydowanej większości szlaków kajakowych w Polsce – nie ma na niej tłoku, mało tego, kajakarzy jest tam garstka. Chyba ciągle działa stereotyp, który sprawia, że kajaki kojarzą się z rzekami Suwalszczyzny, Mazur, Pojezierza Zachodniego, ale nie z Ponidziem. Tymczasem Ponidzie to rejon niezwykle ciekawy kulturowo, historycznie, krajobrazowo, a tutejsze rzeki niczym nie ustępują tym najbardziej znanym. Nida ma niespełna 100 km długości, ale z Białą Nidą (52 km) tworzy szlak nadający się na tygodniowy spływ, a takich właśnie na coroczne kajakowe wakacje szukamy. Jest płytka, ciepła, spokojna – w sam raz na rodzinny spływ w kajakach z bagażami, jakim był spływ kajakowy Nida 2022.
Na dobry początek
Po krótkiej wizycie w Chęcinach, które pamiętamy z wycieczek rodzinnych i szkolnych w odległej przeszłości, jedziemy do Mniszka nad Białą Nidą, miejsca, gdzie na rozległej łące, rozpoczyna się większość spływów. Jest nas 19 osób – jedna kanadyjka i dziewięć kajaków. Dobry początek traktujemy jako zapowiedź całej udanej imprezy – deszcz szybko przechodzi, jest ognisko, dużo domowych przysmaków, szlachetne trunki… Wieczór wprawdzie chodny, ale z dnia na dzień ma być coraz cieplej. Od rana jeszcze trochę zamieszania, bo trzeba odstawić samochody do Jędrzejowa, a pierwsze pakowanie kajaków zawsze wywołuje niemało emocji (No, nie! Przecież nie da się zapakować nawet połowy zabranych ze sobą rzeczy!) i schodzimy na wodę. Nareszcie!
Biała Nida
Spływ rozpoczyna się niezliczoną ilością zakrętów. Płyniemy wśród łąk i trzcin, bez jakichkolwiek przeszkód w nurcie rzeki, ale wiosła nie można odłożyć nawet na chwilę. Mijamy zrujnowany, drewniany, malowniczy młyn z XIX w. określany jako Młyn–Wyspa. Miejsce to znane było już w czasach średniowiecza. Młyn znajdował się w posiadaniu cystersów, a wspomniał o nim sam Jan Długosz. Potem wykorzystywany był podczas produkcji sukna na chłopskie sukmany, a jeszcze później służył do mielenia zboża na mąkę. W czasie II wojny światowej żołnierze AK rozdzielali w nim broń i amunicję otrzymaną z zrzutów lotniczych, a oficerowie układali plany walki w ramach akcji „Burza”.
Z radością pokonujemy znajdujące się tu bystrze, niewątpliwą atrakcję na rzece o raczej leniwym nurcie. Bystrzy jest tu zresztą więcej, a Biała Nida staje się coraz bardziej malownicza. Od wpadającej do niej Łosośnej, czyli Wiernej Rzeki (tej z powieści Żeromskiego, której akcję mamy okazję sobie przypomnieć), jest wyraźnie szersza i mniej kręta, z czystą wodą i piaszczystym dnem, płynie malowniczo przez las. Na nocleg zatrzymujemy się tuż za bystrzem na wysokości Wymysłowa – jest spora łąka, szeroki dostęp do rzeki, miejsce na ognisko. Kolejny wypada już na Nidzie, w pobliżu Brzeźna, niedaleko punktu, gdzie łączą się obie rzeki, Biała i Czarna.
Wszyscy zgodnie jesteśmy pod wrażeniem tego dwudniowego odcinka rzeki. Biała Nida jest piękna i nienudna, daje przyjemność kajakowania, zachęca do kąpieli w wodzie czystej i ciepłej.
Nida
Po połączeniu obu Nid rzeka staje się wyraźnie szersza, ale nie jest ani szybsza, ani głębsza. Do tego dopisuje pogoda – słoneczna i upalna, Zaraz na początku atrakcja – fortalicja w Sobkowie. Właściciele tego miejsca o wyraźnie komercyjnym charakterze nazywają je Zamkiem Rycerskim. Kiedyś była to obronna siedziba szlachecka Stanisława Sobka z XVI w., do niej przylegają ruiny pałacu Szaniawskich. Dziś w tym niepozbawionym uroku miejscu funkcjonuje restauracja z gościnnymi pokojami i stadniną koni, a kajakarze mogą zatrzymać się na chwilę odpoczynku.
Nieudana regulacja, której próbowano przed laty poddać Nidę, wpłynęła na charakter rzeki. O ile przenoskę przy elektrowni wodnej w Rębowie przyjmujemy jako coś naturalnego (bardzo niewygodne zejście do wody po betonowym zboczu za przenoską), to kilka progów o podobnej konstrukcji, z trzema przepustami, kajakarzy cieszyć raczej nie może. Pokonanie tych wyższych jest zbyt ryzykowne, a przenoszenie brzegiem załadowanych kajaków to prawdziwa mordęga. Przy pierwszym z nich pomógł nam właściciel quada, przy dwóch kolejnych, jednym z kamienistym bystrzem, zatrzymaliśmy się na nocleg.
Przed Pińczowem, ok. 2 km za mostem jeszcze jeden próg, wg przewodnika: do spłynięcia przy normalnym stanie wody. W zasadzie nie można zrobić nic innego, bo wyciągnięcie kajaków wydaje się wręcz niemożliwe. Emocji przy tym niemało – płyniemy prawą strona, przepustem pierwszym od brzegu; kajaki częściowo odciążone nabierają sporo wody; wpłynięcie na krawędź przepustu grozi wywrotką, co prawie się zdarzyło. Ufff, prawie! Ale teraz już spokojnie do Pińczowa. Szlak kajakowy wiedzie przez Nadnidziański Park Krajobrazowy. To tutaj próbuje się przywrócić Nidzie jej pierwotny charakter, ale progi z jej nurtu już nie znikną. Warto też uważać na bystrza i znajdujące się w płytkiej wodzie kamienie. W tej, wydawałoby się, prostej do spływania rzece nietrudno o wywrotkę, o czym mieliśmy okazję się przekonać, kiedy jeden z kajaków zawisł na głazie i obrócił się kokpitem pod nurt napływającej wody.
Od Pińczowa do Nowego Korczyna
Ostatnie trzy dni spływu mijają pod znakiem miejsc historycznych z racji miast, przez które przepływamy: Pińczowa, Wiślicy i Nowego Korczyna.
Pińczów odwiedzamy w dzień wyjątkowo upalny. Szukamy chłodu, zwiedzając zespół klasztorny oo. reformatów i kościół pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, zaglądamy do kościoła farnego pw. św. Jana Apostoła i Ewangelisty, dawnego zboru kalwińskiego. To okazja, by przypomnieć sobie historię reformacji w Polsce. Więcej czasu spędzamy w synagodze z przełomu XVI i XVII w., jednej z najstarszych w Polsce, która obecnie jest częścią Muzeum Regionalnego w Pińczowie.
Nocleg wypada nam kilka kilometrów dalej, w Krzyżanowicach Dolnych. W spływowym zamieszaniu przeoczyliśmy Chroberz, wieś o bardzo bogatej historii od Chrobrego poprzez powstanie styczniowe aż do II wojny światowej – cóż, ze wstydem przyznaję, że ograniczyliśmy się do sklepu spożywczego.
Kolejny nocleg wypadł w samej Wiślicy na przystani kajakowej, miejscu nieźle przygotowanym, z wiatami i bieżącą wodą, niestety, bez wody w toaletach, co czyni je kompletnie niezdatnymi. Ten biwak miał podstawową zaletę – mogliśmy więcej czasu poświęcić zwiedzaniu miasta, którego dzieje sięgają aż IX-go wieku i wiązane są z państwem Wiślan A Wiślica zrobiła na nas wielkie wrażenie.
Najważniejszym miejscem jest tu niewątpliwie bazylika kolegiacka Narodzenia Najświętszej Marii Panny z 1350, ufundowana przez Kazimierza Wielkiego na fundamentach dwóch starszych świątyń romańskich. Obok znajduje się tzw. Dom Długosza. Ale największą niespodzianką okazało się Muzeum Archeologiczne działające w podziemiach kościoła. Zostało otwarte zaledwie dwa tygodnie przed naszym przybyciem – nowoczesne, efektowne i bardzo ciekawe. Zwiedzający mogą zobaczyć m.in. animację historii Wiślan, budowy bazyliki romańskiej i jej transformację w kolegiatę czy trójwymiarowe modele budowli i przedmiotów używanych przez naszych przodków od IX do XVI wieku.
Ostatnie dwa noclegi wypadły nam na polu biwakowym w Nowym Korczynie, tuż obok ruin synagogi wzniesionej pod koniec XVIII w. w stylu klasycystycznym. Według miejscowej tradycji została ona zbudowana z materiałów po zniszczonym zamku. Do dziś pozostaje świadectwem bogatej, złożonej i tragicznej historii Żydów w Polsce. Częściowo zniszczona w czasie wojny przetrwała ją jednak, ale potem, na początku lat pięćdziesiątych, oddano ją Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” i przeznaczono na magazyn zbożowy. Została wtedy całkowicie zdewastowana. W ciągu ostatnich dziesięciu lat władze miasta zadbały o zabezpieczenie ruin przed całkowitym rozpadem.
Spływ kajakowy Nida 2022 – do Wisły
Od ujścia Nidy do Wisły dzieli nas z Nowego Korczyna niespełna 6 kilometrów. Rzeka jest nieco głębsza niż wcześniej, a brzegi zarośnięte i niedostępne. Wypływamy na Wisłę i po raz drugi (przed laty na Pilicy) doznajemy rozczarowania. Woda jest brudna, aż gęsta, a jej poziom tak niski, że z trudem omijamy mielizny. Do Szczucina, gdzie mamy oddać kajaki, trzeba przepłynąć prawie 20 km. Grząskie brzegi i płycizny zmuszają nas do płynięcia bez przerwy, bo po prostu nie ma gdzie wysiąść. Za mostem w Szczucinie kierowcy ruszają po samochody, a potem razem na biwak w Nowym Korczynie. Przed nami jeszcze ostatni wieczór i czas na podsumowania. Zgodnie mówimy Nidzie – TAK!
Spływ kajakowy Nida 2022 – podsumowanie
- więcej zdjęć ze spływu można znaleźć tutaj.
- na spływie korzystaliśmy z wodoodpornej mapy „PONIDZIE Szlak kajakowy Nidy” w skali 1:75000
- używaliśmy też przewodnika kajakowego „KRÓLESTWO NIDY”
- wszystkie noclegi na spływie były bezpłatne
Jak zwykle super relacja. Można sobie przypomnieć gdzie się było czego niestety po jakimś czasie nie pamiętam 😁.